Dzisiaj pokażę Wam mój pomysł na izolację donicy przed zimowymi chłodami. Mój, ale głowy nie dam, że już ktoś nie wpadł na to wcześniej, nie szukałem przyznam szczerze.

Zapowiadałem że zrobię i opiszę, więc tak robię.

Warto za robotę zabrać się jeszcze jesienią, żeby nie przegapić mrozów.

A przydać się może taka izolacja z pianki tak samo przy zimowaniu donicy na balkonie, jak i w ogrodzie czy na działce.

Można izolację robić tak jak robiłem poprzednio, pod tym linkiem. Lub tu

A można też po prostu pociąć styropian, ale ta opcja jakoś zbyt śmiecąca nie tylko podczas obróbki, ale też użytku jak dla mnie, i zbyt rozpadająca się (moje przypuszczenia).

Dlatego w tym sezonie buduję tak jak opisane niżej. Oczywiście z osłaniania włókniną od góry pewnie nie zrezygnuję, ale samo oklejanie donicy po bokach już chyba odpuszczę, bo w stosunku do wspomnianej poprzedniej wersji zabezpieczenia, ta nowa wydaje się być i tak „cieplejsza”.

Fotki nie wyszły super, miałem tylko telefon pod ręką, a ten zbyt jaskrawo potraktował piankę niestety. Co trzeba to jakoś widać, reszta dopisana.

Co potrzebne:

  • donica z roślinami (no bo po co izolować jak nie mamy co chronić 😉 Ale polecam dla ułatwienia roboty taką samą donicę jak izolowana, tyle że pustą).
  • pianka uszczelniająca do okien, poliuretanowa.
  • trochę folii, w rolce, lub po prostu worków na śmieci. Ja miałem w rolce, ale na kawałek użyłem też worka i tak samo dobrze się sprawdził a i montaż nie był trudniejszy.
  • taśma klejąca, ja użyłem brązowej pakowej.
  • karton, lub inny pojemnik, większy od donicy o tyle na ile grubą chcemy izolację. Najlepiej kwadratowy do kwadratowej donicy, okrągły do okrągłej, ale to już kwestia gustu. Byle był przynajmniej tak wysoki jak donica
  • nóż do tapet – z długim ostrzem

Wykonanie w skrócie:

  • donicę i karton oklejamy folią. Donicę od zewnątrz, karton od wewnątrz, wstawiamy donicę w karton
  • wolne przestrzenie wypełniamy pianką montażową
  • wyciągamy donicę z kartonu odklejamy folię.
  • przycinamy nadmiar pianki, przecinamy formę piankową na dwie części zakładane od boków. Chyba że macie lekką doniczkę i bez problemu wsadzicie w formę. Przy dużej po prostu łatwiej zapakować donicę.
  • zimą donicę otulamy formą z pianki, jeśli była cięta to warto oblecieć dookoła taśmą klejącą, żeby „nie wiało” przez szczelinę. Warto mimo wszystko zastosować na górę włókninę, albo łatwiej – kaptur z włókniny zimowej (ten do drzew i krzewów).

 

Wykonanie opisowe, łopatologiczne 😉

Na początek donica, dla której będzie izolacja. A właściwie dwie takie same (druga pusta – posłużyła jako forma) bo do drugiej wstawię muchołówki, które mam w małych doniczkach. Ale o tym w następnym odcinku.

nowa izolacja 01

nowa izolacja 01

 

Pierwsza część pracy, jak się na końcu okazało – najbardziej skomplikowana (że użyję takiego słowa) a przynajmniej najbardziej czasochłonna, to oklejenie całej donicy na zewnątrz folią. Z uwzględnieniem nóżek, które taśmą klejącą owinąłem ciaśniej, żeby zachować ich kształt. Dlaczego – to wyjaśni się dalej.

Tak samo oklejona została podstawka pod donicę, ta z kolei z uwzględnieniem tego, że musi w niej stać donica. Czyli zagłębienie ma na tyle luzu folii, że jakby wlać wody, to będzie folia przylegała do podstawki zachowując jej kształt.

nowa izolacja 02

nowa izolacja 02

nowa izolacja 03

nowa izolacja 03

nowa izolacja 04

nowa izolacja 04

nowa izolacja 05

nowa izolacja 05

nowa izolacja 06

nowa izolacja 06

 

Pora na karton. Przypadkowo i szczęśliwie złożyło się, że miałem z jakiegoś zamówienia roślin na działkę karton idealnie na wysokość donicy, w kwadracie i odpowiednio większy. Choć gdyby był jeszcze ze 2-3 cm szerszy to bym nie pogardził.

nowa izolacja 07

nowa izolacja 07

 

Karton także został oklejony, wewnątrz i z lekkimi zakładkami na zewnątrz, żeby ułatwić sobie późniejszą pracę.

nowa izolacja 08

nowa izolacja 08

 

Dalej potrzebna jest już tylko pianka do okien.

nowa izolacja 09

nowa izolacja 09

 

Na początek pianką wypełniona została przestrzeń między donicą a podstawką. Po to, żeby też od dołu potem było trochę izolacji. Przy pierwszej donicy zrobiłem to poza kartonem, żeby było lepiej widać, ale w drugiej już w kartonie, wsuwając końcówkę od puszki w szczelinę. Druga opcja daje pewniejszy efekt końcowy, ale i pierwsza wyszła przyzwoicie.

nowa izolacja 10

nowa izolacja 10

 

Potem donica poszła już do kartonu. Mała korekta ustawienia, żeby było stała równo na środku podstawki i dołożenie trochę pianki, żeby nie było ubytków powstałych przez ewentualne rozłączenie donicy od podstawki.

nowa izolacja 11

nowa izolacja 11

 

I tu też dwa razy trochę inaczej zrobiłem. W pierwszej formie obawiałem się, że pianka może opadać, więc zrobiłem kilka „przypadkowych” smug w przestrzeniach, żeby potem reszta pianki miała już gdzie  się przytrzymać. Co jak się okazało przy drugiej donicy nie było konieczne, bo tak samo dobrze twardniała pianka, nie opadała kiedy po prostu wpuściłem ją w całą przestrzeń od razu. Co w drugim przypadku pozwoliło zrobić wszystko od razu, bez konieczności przyjazdu następnego dnia po stwardnieniu wspomnianych smug, żeby wypełnić resztę.

nowa izolacja 12

nowa izolacja 12

nowa izolacja 13

nowa izolacja 13

 

Po stwardnieniu całej pianki przyszła pora na wyjęcie donicy z kartonu. I teraz widać po co ta folia w środku. Można nie oklejać kartonu, ale pianka słabo odchodzi, obdziera karton i brzydko wygląda. A folia bardzo ładnie się odkleja zostawiając czystą piankę (no poza paroma miejscami, w których folia podwinęła się pod piankę ale bez sensu ją wyskubywać).

nowa izolacja 14

nowa izolacja 14

nowa izolacja 15

nowa izolacja 15

 

Kolejnym krokiem było uczynienie formy z pianki praktyczną.

Pusta donica to nie problem. Da się podnieść, wsadzić, wyjąć z takiej formy bez problemu.

Ale donica50x50 cm pełna wilgotnego torfu już trochę waży. Dodatkowo, zimuje nie na podłodze, bo tu jeszcze by dało radę, ale na stole, bo lepiej łapie słońce, a dalej też od przygruntowych przymrozków. A już na stole to albo połamię formę, albo wszytko mi spadnie przy kombinowaniu (znając moje szczęście czasami).

I tu już w ruch poszedł nóż do tapet. Z długim ostrzem, żeby jednym ruchem ręki, bez szarpania przeciąć całą grubość pianki. Na fotce tylko wbity, ale zanim przeciąłem formę, to jeszcze wyrównałem górne brzegi, bo mi taka pienista fala nie potrzebna. Choć się trochę zastanawiałem, czy nie zostawić, zawsze to też jakaś boczna izolacja, powyżej torfu. No ale obciąłem jednak.

nowa izolacja 16

nowa izolacja 16

 

I teraz można było też łatwiej wyjąć donicę.

nowa izolacja 17

nowa izolacja 17

 

Na wysokości dna donicy przeciąłem też dookoła, co pozwoliło mi uzyskać z przestrzeni między doniczką a podstawką osobną warstwę izolacji, która też się przyda. W miejscu nóżek akurat cieniutko, no ale to miejsca styku z podstawką, pianka nie weszła. Sama przestrzeń, około 3 cm chyba, została ładnie wypełniona pianką.

nowa izolacja 18

nowa izolacja 18

 

A całość po złożeniu tworzy ładny odlew donicy.

nowa izolacja 19

nowa izolacja 19

 

W międzyczasie warto oznaczyć sobie części, które mają być przylegające do siebie, żeby uniknąć szczelin po złożeniu już zimą (warto albo i nie, kwestia gustu).

A tu ładnie widać jak w przypadku mojej, ciężkiej donicy, będzie wyglądał montaż izolacji zimą.

Jedyne siłowe i precyzyjne celowanie to wstawienie donicy na dolną część izolacji na podstawce.

nowa izolacja 20

nowa izolacja 20

nowa izolacja 21

nowa izolacja 21

 

Potem już na spokojnie założę od boków dwie pozostałe części.

nowa izolacja 22

nowa izolacja 22

nowa izolacja 23

nowa izolacja 23

 

Na koniec tylko będzie trzeba owinąć raz dookoła taśmą, żeby szczeliny docisnąć i boczna izolacja załatwiona.

Tu jeszcze tylko pokażę jak wpasowana jest ta dolna część. Fotka jakoś płasko złapała wszystko, ale wierzcie mi na słowo, warstwa pianki jest wysokości nóżek. Sama podstawka od dołu jest bez pianki, łatwiej będzie to przesunąć jak zajdzie potrzeba, a i pianka tam zbędna, skoro sama donica jest bezpośrednio oklejona skorupą.

nowa izolacja 24

nowa izolacja 24

nowa izolacja 25

nowa izolacja 25

 

Na górę standardowo założę sprawdzone już kaptury z włókniny zimowej i powinno wystarczyć.

Izolacja z pianki powinna przynajmniej w jakimś stopniu opóźnić przemarzanie podłoża. A na pewno bardziej zabezpieczy niż te poprzednie kombinacje z włókniną i pianką do rur.

Zawsze można jeszcze pomalować skorupę na czarno. Trochę nawet zimowe słońce ogrzeje wtedy podłoże, może mniej zmarznie w nocy.

 

Pytania i sugestie mile widziane.