Idzie wiosna wielkimi krokami.
Wpadłem dzisiaj na zimowisko, słonko tak ładnie świeciło, a ja tylu osobom ostatnio mówiłem, że można już ciąć kapturnice i jak krótko… No to nie mogłem sam zrobić inaczej jak też przyciąć wszystkie.
Sekator w dłoń i zgodnie z tym, co wszystkim wokół mówię od paru dni ściąłem wszystkie kapturnice przy ziemi. Wszystkie zeszłoroczne kielichy. Cięcie wykonane standardowo – prawie przy samej ziemi, może 1cm mają te kikuty które zostały.
Z tego co widzę to poprzedniej wiosny ciąłem miesiąc później, ale za to już wystawiałem na całą dobę na zewnątrz. W tym roku dopiero skończyły się mrozy, więc jeszcze poczekam parę dni.
Wracając do cięcia. Obcięte wszystkie kapturnice. Tylko Sarracenia purpurea w tym roku oszczędzona. Przyciąłem ją tylko kosmetycznie, te liście które za dużo zasłaniały. Poprzedniej wiosny cięta ze wszystkimi do zera.
Oczyściłem też trochę ze starych uschniętych pędów rosiczek i muchołówek. Teraz słonko może wkroczyć do akcji i pobudzać stożki wzrostu.
Przy okazji znalazła się też Drosera aliciae, która chyba przyzwyczaja się do zimowania, bo w tym roku wygląda wyjątkowo ładnie, nie zniszczona zimą. Nawet w lepszej formie niż niektóre muchołówki 😉
Najnowsze komentarze