Dzisiaj mała prezentacja tego, do czego pływacze są zdolne, i dlaczego niektórzy uważają je za chwasty.

Przyznam, że czasem za takie sam je uważam 😉
Kwitną ładnie, ale potrafią nieźle zająć podłoże. Choć mam wrażenie, że raczej nie przeszkadza to zbytnio innym roślinom. No ale też nie mam pewności, czy gdyby nie pływacze, rośliny przypadkiem nie rosłyby lepiej.

W terrarium jednak, szczególne takim jak moje, gdzie rośliny nie rosną w osobnych doniczkach, ale mają wspólne podłoże, sytuacja pokazana niżej jest nie do uniknięcia.

Z resztą, można pływacze nawet przypadkiem zaciągnąć do takiego podłoża. Te u mnie posadzone celowo.
Mowa głównie tu o Utricularia livida i Utricularia sandersonii. Choć powoli i inne pływacze zaczynają tu się rozpędzać. Ale te dwa najbardziej widać na zdjęciach.

Pływacze, jak wspomniałem były posadzone swobodnie w podłoże, z resztą, jak widzę ich korzonki, które czasem jak macki są wypuszczane w górę w poszukiwaniu podłoża i idą na boki jak rozłogi, to dochodzę do wniosku, że nawet gdybym je w doniczkach posadził z innym podłożem dookoła, to i tak by się rozeszły, trwało by to trochę dłużej, ale jak tylko macki wyszły by za doniczkę, to już dalej lawina nie do zatrzymania.

Na zdjęciach cała sytuacja od lewej do prawej strony w terrarium. Widoczna przez przednią szybę – jest ona nie osłonięta, widać podłoże. Pływacze były posadzone skrajnie pod prawą szybą. Tak więc patrząc od lewej strony, gdzie dopiero doszły, do prawej gdzie już gęsto, mamy ładny przegląd rozwoju sytuacji w czasie.
Na filmie wszystko płynnie.
Też widok całego terrarium – po powiększeniu widać rozwój w całości.

A to film przedstawiający całość (z góry dziękuję za Oskary i wszystkie inne Złote Maliny  😀 ). Cóż… jak znajdzie się sponsor na lepszą kamerę to biorę 😉