No i co?

Miesiąc temu donica z owadożerami poszła na całą dobę na zewnątrz, lekko ponad tydzień temu muchołówki w małych doniczkach też, pod lekki foliowy domek, ale na zewnątrz całą dobę już siedziały, mimo, że w najlepszej formie nie są – stare liście całe czarne po zimowych mrozach, wycięte, a nowe dopiero zaczynają wychodzić z ziemi.
A tu zima wróciła, w prognozie przymrozki małe…
Jeszcze gdyby nie to, że w dużej donicy wszystkie zeszłoroczne liście kapturnic z tydzień temu wyciąłem to mogłaby stać na zewnątrz bo było gęsto i osłaniały one kłącza…
A tak, na łyso wszystko teraz i duże ryzyko że mi przewieje kłącza i rosiczki, które między kapturnicami są posadzone. A posadzone też tłustosze i muchołówki.

Ewakuacja donicy i doniczek do altany…
Po co kusić los.