No właśnie nie wiem która to kwitnie. Ze względu na to, że obie są podobne, Tillandsia filifolia i Tillandsia argentea. Przypuszczam, że to jednak filifolia, bo ona powinna być w tym miejscu.

Co by to nie było, to na pewno jedna z dłużej zbierających się do kwitnienia oplątw. Zwykle kwiat strzelał u mnie w 3 dni z zaskoczenia, tym razem trwało to dobry miesiąc. Być może wpłynęła na to awaria światła, i to, że przez dłuższy czas terrarium działało tylko na awaryjnym oświetleniu z zewnętrznych żarówek.

Trudno powiedzieć. Kwiat też różni się trochę od tych w sieci, wytworzył się jeden pąk, może właśnie ze względu na wspomnianą sytuację ze światłem.

Post z małym poślizgiem, ale czas u mnie dość ostro pędzi ostatnio.

W każdym razie kwiat i tak jest ładny, a właściwie był, bo ta jak wyjątkowo długo się zbierała do kwitnienia, tak wyjątkowo szybko kwiat zmarniał, niecałą dobę był w pełni formy, potem oklapł.

Na początku, pęd kwiatowy wystrzelił dość standardowo – szybko. Góra w dwa dni był w takim stanie jak na tych zdjęciach z 21.08.2017

Potem wszystko stanęło. Pąk tak jak wyrósł, tak sobie sterczał. 4.09.2017 wyglądał tak jak poniżej, czyli niewiele ruszyło.

Dopiero 25.09.2017 pąk w końcu pękł, i pojawił się kwiatek. Ogólnej budowy bardzo standardowej jak na moje Tillandsie, które już kwitły. Rurkowaty kwiat ze sterczącym pręcikiem.

A potem już kilka godzin i do rana był klapnięty.

 

Co mnie cieszy, to fakt, że Tillandsie dość chętnie kwitną u mnie, mimo stosunkowo ciepłego terrarium i braku dużego przewiewu. Jest tylko standardowa terraryjna wentylacja z paska siatki przód na dole i góra tył.