Parę dni temu zauważyłem że jakieś robactwo się zaległo w terrarium, niby nie dużo, pojedyncze niewielkie grupki znalazłem. Dziwne bo nic nowego nie dosadzałem, nie mogłem więc ich tam przynieść. Jedyna opcja to to, że któraś mucha wpuszczona na pożarcie miał coś na nieumytych łapkach.

Tak to wygląda, za jakość przepraszam, bo mój aparat niestety nie wyrabia już takich zbliżeń.

krocionóg krocionogi

Z tego co mi znajomi podpowiedzieli, to wychodzi na to, że to krocionogi. Wglądają jak takie małe gąsieniczki, dużo nóżek, ok 5-7mm długości.

Pierwszy etap walki

Na start w walce poszły marchewki, zaminowałem plasterkami terrarium w tych rejonach gdzie ich najwięcej widywałem. Póki co kilka się skusiło, wyłapałem je. Przy okazji przypełzło kilka ślimaczków, od jakiegoś czasu już widywałem pojedyncze i je wyłapywałem.

Drugi etap

Zalałem dzisiaj całość wodą. Na tyle ile układ podłoża pozwala… Nie jest niestety cały torf pod wodą, ale spora jego część. Może trochę robactwa się utopi, to co wypłynie to zbiorę.

zalanie zalanie i marchewka zalanie marchewki

Ale zalanie ma też na celu przygotowanie do kolejnej części zabawy, którą szykuję robactwu.

Chodzi o to, żeby wodą wypełnić wolne przestrzenie w torfie, na tyle na ile się da, i robactwo zmusić do podejścia wyżej, bo w najbliższych dniach uszczelnię szczeliny między przesuwanymi szybami i zakleję siatkę wentylacyjną. A potem wpuszczę do środka DUŻO czystego dwutlenku węgla. Roślinki będą zadowolone, mały dopalacz im dobrze zrobi. Robactwo liczę na to że nie przeżyje.

Gdyby jednak miało zamiar jeszcze biegać, to dołożę porcję roztoczy drapieżnych H. Miles.

Tak więc miłego dnia robaczki… 😉