Donica po nocnej burzy z huraganowymi wiatrami, gradem wielkości pierogów i ulewą. Zdjęcia z wczoraj.

Jak widać przetrwała całkiem dobrze.

Nic nie zabite, nie pogniecione, tylko kilka przechylonych kapturów. Najbardziej bałem się o mini szklarnię foliową z muchołówkami, bo z jedną otwartą ścianą jest idealna do dmuchnięcia jak w żagiel. Na szczęście dwie cegły na dolnych rurkach utrzymały ją na ziemi i nawet się nie połamała.

Na zdjęciach donica. Kilka ujęć z telefonu. Więcej fotek niedługo.